Rejs: Wyspy Kanaryjskie, luty 2012
3.30 – głośny dźwięk budzika, do którego normalnie jestem przyzwyczajony wrzyna się z bólem w uszy. Czyżby dreszcz niepokoju przed nieznanym? Wszak to mój pierwszy atlantycki rejs! Kilkanaście minut później jadę samochodem, by za następne kilka chwil stać w niewyobrażalnej kolejce do odprawy.