Rejs: Zalew Koronowski
Są żeglarze, którzy uwielbiają wąskie jeziora z zalesionymi brzegami – żeby było cicho spokojnie i malowniczo. Dlatego też, chętnie odwiedzają jeziora Nidzkie i Bełdany na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Jeżeli Ty, drogi czytelniku, zaliczasz się do nich, to musisz koniecznie odwiedzić Zalew Koronowski. Przypomina on wymienione wcześniej akweny, tylko że jest od nich kilka razy większy!
Opis ogólny.
Polecałbym Zalew Koronowski z kilku powodów:
- wymienionych we wstępie walorów przyrodniczych
- dla poznawania nowych szlaków i regionów żeglarskich (innych niż Wielkie Jeziora Mazurskie)
- to idealne miejsce dla osób pływających z dziećmi (blisko do brzegu – bezpiecznie, mnóstwo miejsc do postoju „na dziko”). Należy zwrócić tylko uwagę na to, iż z reguły dno szybko schodzi w głęboką wodę – nie należy zostawiać dzieci bez opieki podczas kąpieli
- to także akwen, który polecałbym żeglarzom dopiero co nabierającym doświadczenia – po niedawnym zdaniu egzaminu, lub żeglarzom którzy nie czują się jeszcze zbyt pewni swoich umiejętności. Brzegi są blisko, więc wystarczy kilka minut żeby dobić gdzieś w razie niebezpieczeństwa. Poza tym nie tworzy się zbyt wysoka fala, a wiatry nie powinny się zbytnio rozpędzać.
- Żeglarzo-wędkarze także powinni być usatysfakcjonowani. Obok naszej łódki co parę chwil „rzucała się” jakaś większa sztuka, lub można było zobaczyć drapieżnika polującego na mniejsze rybki. Inna sprawa to przełożenie tego co widzimy w sukcesy wędkarskie. Nam się niestety nie udało postawić znaku równości. Być może zadziałało słynne wędkarskie powiedzenie: „wiatr od wschodu, ryba chodu”
Ten akwen nie jest zbyt popularny wśród żeglarzy, pewnie nawet niewiele osób wie, że można tu uprawiać żeglarstwo. Tymczasem spokojnie można zaplanować pięcio, czy siedmio dniowy rejs (a może i dłuższy) w tej uroczej okolicy. Co więcej, nie będzie tu tłoku. Bywały takie dni, że nie spotkaliśmy żadnej żaglówki, pomimo tego, że pływaliśmy w lipcu. Oczywiście w weekendy, w sąsiedztwie Koronowa, łódek, czy plażowiczów na brzegach było sporo. Jednak jeżeli popłynęło się trochę na północ, to szlak momentalnie pustoszał. Trochę jak na Mazurach za dawnych czasów.
Akwen z reguły jest wąski, ale są dwa szersze miejsca (nazwijmy je rozlewiskami), gdzie jest dość szeroko i można tu sprawdzić możliwości łódki (przechyły, itp.). Rozlewiska są w pobliżu Koronowa (południe zalewu) oraz za ośrodkiem „Zacisze” (na północy).
Zakupy proponowałbym zrobić w Koronowie. Po drodze (zwłaszcza na północy), do sklepu może być spory kawałek drogi.
Szczególnie warto wpływać we wszystkie zatoki. Jest tam wyjątkowo ładnie. Pewnie w niektórych trudno będzie żeglować (wąsko i drzewa), ale bezwzględnie należy zrzucić żagle, włączyć motor i podziwiać.
Jak wspomniałem wcześniej, zbiornik koronowski jest zalewem. Przepływa przez niego rzeka Brda. Można w nią wpłynąć. My dopłynęliśmy aż do mostu w miejscowości Piła Młyn. Jest bardzo szeroko, tylko że miejscami płytko – ale warto.
To jest miejsce, gdzie nie będzie problemu z zanurzeniem łodzi przy brzegu. My płynęliśmy jachtem Conrad 20 zbudowanym w 1987 roku w gdańskiej stoczni im. J. Conrada, a więc jednostce balastowo-mieczowej i wszędzie dopływaliśmy dziobem do brzegu.
Opis szlaku, czyli gdzie można dopłynąć.
Najprawdopodobniej żeglarską przygodę zaczniemy w Pieczyskach, Romanowie, czyli na rozlewisku obok Koronowa. Mamy kilka możliwości rejsu:
- Możemy popłynąć na południe i po kilkuset metrach zobaczyć zaporę. To taki „starterek”, który zajmie nie więcej niż godzinę. Raczej dla „zaliczenia”, niż dla walorów wizualnych.
- Możemy popłynąć na północ. Czyli w stronę Wielonka i dalej położonych Sokole-Kuźnicy i najbardziej na północ na zalewie wysuniętego Gostycyn-Nogawicy. Tę cześć szlaku uważam ze bezwzględnie obowiązkową. Jeżeli ktoś ma mało czasu (2-4 dni), to nie warto pływać w innych rejonach, ale od razu płynąć na północ. Wyjątkowo polecam zwiedzanie zatok i rozgałęzień szlaku (Krówka i wszelkie inne możliwe zlokalizowane w północnej części zalewu, a więc za ośrodkiem Zacisze). Niestety z Krówki nie można przepłynąć na jezioro Stoczek – drogę zagradza nisko zawieszony most. Jeżeli ktoś lubi „rzeczne” klimaty, to za Gostycyn-Nogawicą można położyć maszt i wpłynąć na Brdę. Przeprawa do miejscowości Piła Młyn zajmie około 2-3 godzin. Nam się dalej dopłynąć nie udało ze względu na powalone drzewa.
- Możemy z rozlewiska przy Koronowie wpłynąć w cieśninę i wpłynąć na jezioro Lipkusz (i dalej na Kanał Lateralny). Tutaj też jest bardzo ładnie, ale już nie tak dziko. Z pewnością spotkamy więcej jachtów. Pod koniec jezioro Lipkusz się zwęża. Należy położyć maszt (ze względu na linie energetyczne i most drogowy) i płynąć dalej przez Kanał Lateralny aż do Samociążka. Tutaj też jest ładnie, ale na brzegach są domy i dacze. To jest najbardziej zurbanizowana część zalewu (obok rozlewiska przy Koronowie). Tym, którzy chcą zobaczyć cały zalew, a więc planują pięciodniowy i dłuższy rejs, rekomenduję zacząć od tej części a dopiero potem popłynąć na północ. Na północy jest tak ładnie i dziko, że po pobycie tam, część południowa nie będzie dla nas tak imponująca. Jeżeli mamy do dyspozycji tylko 2 – 4 dni to spokojnie można pominąć jezioro Lipkusz i Kanał Lateralny i skupić się na części północnej zalewu. Oczywiście to wszystko kwestia gustu i oczekiwań. Jeżeli np. ktoś lubi imprezy w tawernach i dużo ludzi, to przeciwnie – powinien skupić się na tej części szlaku + rozlewisko obok Koronowa.
Porty/bazy żeglarskie
- Tazbirowo w Romanowie (tu braliśmy jacht – bardzo miło, godne polecenia. Knajpy nie ma, raczej bar, ale kibelki są w porządku).
- Klub żeglarski Wind w Romanowie (nie byłem).
- Pieczyska – jest tu kilka przystani (nie byłem). Są knajpy.
- Ośrodki wczasowe na szlaku: „Wrzos” w Wielonku, Sokole Kuźnica, „Zacisze”, „Zamrzenica”, baza PTTK w Gostycyn-Nogawicy. W żadnym z nich nie byłem, ale widziałem tabliczki zachęcające wodniaków do skorzystania z restauracji (a może i nawet bazy sanitarnej).
- Samociążek – tu jest camping. Pewnie są i prysznice i bar. Nie cumowałem tu.
Zakupy proponowałbym zrobić wcześniej w Koronowie. Na szlaku może być z tym kłopot, warto zapytać właściciela łódki gdzie są sklepy położone blisko trasy naszego rejsu. Na obiady można dopłynąć do któregoś ośrodka wczasowego, lub samemu przygotować je na łodzi.
Podsumowanie, czyi „samo gęste”
- Długość rejsu: całość – około 5-7 dni (przy założeniu, że wpływa się w zatoki). Część północna około 4-5 dni, część południowa do Samociążka: około 2 dni. My całość (łącznie z wycieczką po Brdzie) pokonaliśmy w 4,5 dnia, była to męska wyprawa, a więc z dużą ilością pływania.
- Dostępność żaglówek – w sumie spora. Głównie w Pieczyskach i Romanowie.
- Przeszkody/utrudnienia (nie ma ich wiele):
- około 3km przed Gostycyn-Nogawicą należy na chwilę położyć maszt pod mostem kolejowym
- pomiędzy jeziorem Lipkusz i kanałem Lateralnym należy położyć masz (most i linie energetyczne)
- jeżeli ktoś chce wpłynąć w Brdę nad Nogawicą, to również należy położyć maszt
- na Brdzie należy uważać na mielizny, drzewa i roślinność wodną
- z reguły wszędzie szybko robi się głęboko. Należy więc „mieć oko” na kąpiące się dzieci, gdyż zaledwie kilka metrów od brzegu może już nie być gruntu
- nieliczne mielizny nie powinny stanowić problemu. Należy uważać w północnej części rozlewiska przy Koronowie – po prawej stronie szlaku (patrząc w kierunku północnym) jest płytko, ale stoją tu jakieś tyczki i bojki
Plusy dodatnie”:
- Piękne, malownicze tereny. Tak jak na Nidzkim i Bełdanach, tylko o wiele, wiele więcej wody.
- NIESAMOWITA PRZYGODA, odkrywanie nowych szlaków.
- Bardzo cicho i spokojnie. Brak ludzi (to oczywiście w części północnej).
„Plusy ujemne”:
W zasadzie brak, jeżeli wie się czego się spodziewać.
Uwagi:
Po drodze raczej nie ma co liczyć na stację paliw. Warto więc wziąć odpowiedni zapas wachy od pana który czarteruje łódkę.
Tags: Zalew Koronowski