Rejs: Wyspy Kanaryjskie, luty 2012
3.30 – głośny dźwięk budzika, do którego normalnie jestem przyzwyczajony wrzyna się z bólem w uszy. Czyżby dreszcz niepokoju przed nieznanym? Wszak to mój pierwszy atlantycki rejs! Kilkanaście minut później jadę samochodem, by za następne kilka chwil stać w niewyobrażalnej kolejce do odprawy.
Dzień pierwszy 11.02.2012 / sobota / Polska
Uff, jestem po wszelkich formalnościach lotniskowych. Rozpoczynam poszukiwanie ziomków. Gości ze sztormiakami, kaloszami, czymkolwiek, co sugeruje, że nie tylko ja mam lecieć w lutym na Wyspy Kanaryjskie aby żeglować. Organizator napisał w mailu: będzie was 3. No to szukam. Na próżno. Może lecą z innych lotnisk… Wsiadam do autobusu i nagle: wysoki kołnierz. Czy to ci? Nie jestem pewien. Ale chwila: worki żeglarskie, buty na białej podeszwie. OK- nie jestem sam. Wsiadamy do samolotu. Moje miejsce to 8D. Koledzy żeglarze mają 8B i 8A. Czy to przypadek? Daniel i jego syn Filip wprowadzają mnie w żeglarski nastrój… Jeszcze tylko 5 godzin… Na lotnisku Teneryfa Południowa odbiera nas kapitan rejsu – Maciek. Po kilku minutach jazdy samochodem jesteśmy w porcie. Bavaria 49 jest już częściowo obsadzona załogą, która kontynuuje wcześniej zaczęty rejs. W sobotę już nie wypłyniemy. Skupimy się na poznaniu jachtu, załogi no i portu, ale za to wieczorem…
Dzień drugi 12.02.2012 / niedziela / Hiszpania
Po śniadaniu szybki klar, słowo od kapitana (zostałem 3 oficerem, moja wachta zacznie się o 15.00) i wyruszamy. Jest 10.30. Prognoza zapowiadała wiatr do 10 węzłów z północnego wschodu. Bez szału. Plan – „atak” na La Palmę kursem 230 stopni. Mimo słabego wiatru dopada mnie choroba morska. Szczegóły pominę. Do 15.00 jakoś dochodzę do siebie i obejmuje wachtę. Wiat wieje w porywach do 22 węzłów. Nie ma jak to prognozy pogody. Nasza Bavaria zachowuje się bardzo poprawnie. Po zrefowaniu grota o połowę i około 1/3 genuy płyniemy ponad 7 węzłów bejdewindem prawego halsu. Potem kilka zwrotów i po 6,5 godzinach żeglugi przepłynęliśmy 22 mile morskie. Co z tego, kiedy od startu jest to w linii prostej tylko 6 mil morskich. Całkowita zmiana planów. Odpadamy do baksztagu i obieramy nowy cel: Grand Canaria. Przed nami jakieś 70 mil i cała noc żeglugi. Teraz jest ok. 18.00 UTC.
Po kilku godzinach drzemki z głową przy silniku z ulgą wstałem o 23.50 na swoją kolejną wachtę. Warunki idealne. Wieje 15-20 węzłów (5B), prawie bezchmurne niebo, ocean rozświetlony blaskiem księżyca. Zapomniałem o niefortunnym początku rejsu. Teraz jest rewelacyjnie.
Około godziny 7.30 podchodzimy do pływającego pomostu w porcie Puerto Rico na Grand Canarii. Obieram kurs na sanitariaty. Jak to niewiele potrzeba do szczęścia. Potem tylko śniadanko, mały klar i idziemy pozwiedzać wyspę. Mamy dużo czasu – wypłyniemy dopiero w nocy. Jest już podziałek 13.02.2012.
Dzień trzeci 13.02.2012 / poniedziałek
Ten dzień postanowiliśmy poświęcić na zwiedzanie. Wyspa jest duża dlatego warto wynająć samochód. W zależności od jego wielkości doba kosztuje od 30 do 60 €. Mamy przewodnik i duże chęci. Początkowo krajobraz jest monotonny, choć ciekawy. Raczej goła skala wulkaniczna, surowa roślinność. Na krętej drodze, co chwila zatoczka do zaparkowania i podziwiania widoków. Po drodze na najwyższy punkt na wyspie – 1800 m.n.p.m. – zwany Roque Nublo, odwiedzamy urokliwe miasteczko Fataga. Temperatura z 22 stopni spada do 6. Dobrze, że w plecaku zawieruszyła mi się ciepła czapka. Zatrzymujemy się jeszcze w kilku urokliwych miejscach. Miasteczko Teror z zabytkowym kościołem. Nie udaje nam się wejść do środka, bo akurat jest… pogrzeb. Ktoś popłynął w ostatni rejs. Powoli wracamy. Jeszcze wypad nad ocean, ale na kąpiel się nie odważę. Trzeba się wyspać. Wtorek zacznie się wcześnie.
Dzień czwarty 14.02.2012 wtorek
Wtorek 3 rano. Robimy drugie podejście na La Palmę. Zaczęło się wiatrem wiejącym z prędkością 25 węzłów w baksztagu. Wiatr wzmaga się do 30-35 węzłów, z okresowymi podmuchami do 40. Choroba morska w pełni rozwinięta. Wachtę mam od 6.00 do 9.00. Uzyskujemy średnia prędkość przelotową 8 węzłów, choć płyniemy tylko na mocno zrefowanej genule. Kolejną wachtę mam o 3 po południu. Tym razem czuje się ok. W bajdewindzie płyniemy 8-9 węzłów, a rekordowo to nawet 10,2. Po dwudziestu jeden godzinach i 126 milach wpływamy do portu Santa Crus de La Palma. Jest 23.30, wtorek.
Dzień piaty 15.02.2012 / środa
Jesteśmy na La Palmie. Część załogi wynajętym samochodem pojechała pozwiedzać okolicę. Ja zostałem w centrum Santa Crus. Wielki zapadnięty krater w centrum wyspy robi niesamowite wrażenie. Objechali wyspę dookoła i zrobili kilka fajnych fotek. Chyba było jednak warto jechać, choć w tym czasie zrobiłem trochę zakupów dla żony, dzieci, kolejny pen drive na zdjęcia kolegów. Obejrzałem też replikę St. Marii, którą Krzysztof Kolumb wyruszył właśnie z Wysp Kanaryjskich na podbój Indii. Jak się skończyło wiemy wszyscy…
Po południu wraz z pozostałą częścią załogi zniknęliśmy w gwarze wąskich uliczek centrum. W urokliwej knajpce zbieraliśmy siły przed ostatnim przelotem. Jutro powrót na Teneryfę.
Dzień szósty 16.02.2012 / czwartek
Kolejne mile za mami. Ostatni przelot trwał 26 godzin. Zaczęło się leniwie na silniku przy bezwietrznej pogodzie. 8 godzin kołysania na długiej oceanicznej fali. Wachtę zaczynam o 18.00. mam fart, bo po 15 minutach stawiamy żagle. 3 godziny z wiatrem o sile 15-20 węzłów. Kolejna wachta wypada o 3 w nocy, więc nie marnuję cennego czasu i idę spać. O 3 rano jestem nieprzytomny. Kolejne 3 godziny za sterem przy 4 – 5B. Po wachcie wstaję o 11.00. baksztag, 4B i piękne słońce. Wpływały do Santa Crus na Teneryfie. Jest piątek 17.02.20120 godzina 11.30 czasu lokalnego. Dziś karnawał…
Jutro rano oddajemy jacht. Sprawdził się. Moje oczekiwania także. Jeszcze tu wrócę, a na razie…
Kilka praktycznych wskazówek.
Loty
Loty na wyspy Kanaryjskie to przede wszystkim czartery. Chyba najlepiej rozejrzeć się za ofertami przelotów organizowanymi przez biura podróży. Zwykle czartery organizowanie są od soboty do soboty i oferta biur podróży sprzyja takiemu systemowi. Lot dla dorosłej osoby w okresie ferii zimowych to wydatek około 1500 zł. Czasem można trafić na tańszą ofertę last minute, ale lecąc w grupie jest to dość trudne. Lądowania są zwykle na Teneryfie (północnej lub południowej), ale wyspa nie jest duża i samochodem można wszędzie dojechać w czasie ok 1h.
Ubiór
Luty na Kanarach to normalna zima, ale temperatury są raczej późno wiosenne (polska skala). Na lądzie około 20 stopni lub więcej. Często można się opalać i nawet kapać. Temperatura wody ok. 18-19 stopni Celsjusza (lepiej niż w upalne lato nad Bałtykiem). Warto zatem zabrać strój letni: bluzki z krótkim rękawem, krótkie spodnie, czapkę z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne, krem od opalania. Dla odważniejszych strój kąpielowy. Jeśli planujecie wyprawy w głąb którejś z odwiedzanych wysp (szczególnie wycieczki w góry – wysokość niektórych z nich dochodzi do 1700 m.n.p.m.) warto ze sobą zabrać coś cieplejszego. Na wysokości 1700 m temperatura spadła do 6 stopni. Brrrr.
Na wodzie to inna bajka. Wiatr jest silny i potrafi mocno wychładzać. Jeśli planujecie pływać w nocy (grzechem jest tego nie robić, wrażenia są niezapomniana) weźcie coś naprawdę ciepłego. Obowiązkowe są: porządny kompletny sztormiak na morze, kalosze oprócz normalnych butów pokładowych z miękka podeszwą, ze dwa polary, czapka, ciepłe rękawiczki.
Porty
Do większości portów trzeba się zgłaszać przez radio. Kanał roboczy znajdziecie obowiązujących locjach. Po podaniu rozmiarów jachtu kapitanat skieruje was do właściwej przystani. Po zacumowaniu należy załatwić w kapitanacie wszystkie formalności. Zwykle wiąże się to z wypełnieniem konkretnego druku zawierającego informacje o jachcie i dane załogi. Opłaty portowe wynoszą ok. 30 euro, w ramach której mamy sanitariaty (zwykle dostaniemy kartę magnetyczną lub przy większych jachtach 2 karty), dostęp do prognoz pogody, często pralnie. Prąd i woda bez ograniczeń. Porty są zmodernizowane i „pływające” pomosty unoszą się wraz z jachtami w czasie pływów. Nie trzeba ustawiać w nocy wacht na cumach.
Zwiedzanie wysp
Jak już bezpiecznie zacumujemy jacht po dłuższych kilkunastogodzinnych przelotach warto poświęcić trochę czasu na zwiedzanie wysp. Krajobraz wulkaniczny z jednej strony zachwyca swoją surowością, z drugiej bujnością roślinności. Wybierając się w głąb wysp można wypożyczyć samochód. W każdym mieście jest wypożyczalnia. Ceny za auta w zależności od wielkości. Renault Clio ok 35 euro, za dużego vana trzeba zapłacić dwa razy tyle. Warto pamiętać że wulkaniczne góry na wyspach (Grand Canaria, La Palma) dochodzą do 1700-1800 m.n.p.m. na szczytach, z których widok przypomina krajobraz z Gwiezdnych Wojen (na marginesie: właśnie na Kanarach były kręcone zdjęcia do trylogii) temperatura wynosi ok. 4-5 st. Celsjusza. Ciepła czapka i kurtka w plecaku – bezcenne.
Zakupy
W każdym porcie i miasteczku zrobicie zakupy spożywcze bez problemu. Można płacić kartą kredytową i bankomatów nie brakuje. Co do zakupów pamiątek to niestety lokalna tan… no może trochę przesadzam. Ale sam kupiłem żonie korale z lawy. Przynajmniej w Zakopanem tego nie sprzedają… Pytanie jak długo?
Tags: Atlantyk, Wyspy Kanaryjskie, ocean