Jesień jest dobra na żagle
1 października rozpoczął się organizowany przez nas cyklicznie rejs dla przyjaciół Mariway. W tym roku wzięło w nim udział 31 osób. 3 dni żeglowania były bardzo udane i intensywne. Tradycyjnie już zorganizowaliśmy regaty (które tradycyjnie wygrała ekipa Andrzeja). Tym razem jednak dokonaliśmy rzeczy prawie niemożliwej, a mianowicie poprawiliśmy legendarny rekord Jana Marii Żelazo w czasie przepłynięcia jeziora Bełdany!
Tegoroczny mazurski sezon żeglarski był wręcz wymarzony dla różnej maści wodniaków. Okazał się być długi, ciepły, wietrzny i bezpieczny. Czym to zaowocowało? W czarterowniach od września ruch jak przed sezonem. Wielu chętnych właśnie w tym okresie planuje pływanie bo za cenę ok. 60% można mieć jacht super wyposażony, w portach wiele wolnych miejsc, a w tawernach stoliki same się proszą. To wszystko przy temperaturze powietrza w dzień powyżej 20 stopni i wody ok. 16 stopni.
I my z tego dobrodziejstwa skorzystaliśmy organizując po raz enty rejs pod auspicjami Mariway Sailing Club dla przyjaciół i znajomych. Operacja Jesienny Żagiel bo tak nazywamy to wydarzenie wystartowała w Mikołajkach i skierowała się na głębokie południe, tak aby domknąć cały mazurski szlak – wcześniej wielokrotnie pływaliśmy po trasie Węgorzewo – Giżycko. Rejs przebiegał w przyjaznej atmosferze i dostarczył wielu ciekawych spostrzeżeń.
- Zamknięcie przez RZGW w Warszawie szlaku żeglownego na Wielkich Jeziorach Mazurskich. Powyżej napisałem, że wszystko się w tym roku wodniakom układało … No jak jest dobrze to trzeba coś zmienić. Zamkniecie oznaczało, że można żeglować ale wszystko co się na wodzie wydarzy jest odpowiedzialnością sternika. Na szczęście czarterownie patrzą optyką biznesową a nie urzędniczą i nie zamknęły się na cztery spusty.
- Widać stale powiększające się grono osób świadomie żeglujących w jesiennych terminach. Z jednej strony decyduje o tym postęp w wyposażeniu łódek – Webasto staje się powoli normą jak i chęć luzu na szlaku i w portach.
- A teraz paradoks – duża grupa uczestników (było nas 32 osoby) ma trudniej niż pojedyncza załoga. Dlaczego? Bo powinna się wcześniej anonsować z pobytem w porcie, w restauracji portowej i w WC. Nie wiem czemu tak jest ale w tzw. weekend i to nazwany powszechnie zakończeniem sezonu chyba oczekuje się większej grupy gości… Oczywiście my organizujemy wszystko w stylu all inclusive i z odpowiednim wyprzedzeniem zawieramy umowy z dostawcami takich prozaicznych przyjemności jak jedzenie czy toalety.
A żeglarsko jak było? Piątek 2.10. charakteryzował się lekkim wiatrem, co pozwoliło rozegrać nam trzecie regaty o Puchar Mariway Sailing Club. Nie były to typowe zawody ponieważ oprócz walki wewnątrzklubowej „ścigaliśmy się” z rekordem pokonania jeziora Bełdany na trasie prom – śluza z niejakim Janem Marią Żelazo. Wszystkich zainteresowanych tą pasjonującą relacją odsyłam na klubowy FB – jest co czytać i oglądać. Sobota była ciepła i bezwietrzna, wpłynęliśmy na początek j. Nidzkiego i dopłynęliśmy tylko do Nidy po czym zrobiliśmy tratwę z 4 jachtów i tak sobie żeglując – śpiewając – biesiadując kontemplowaliśmy uroki jesiennego Nidzkiego. Kiedy już czas było spływać do Guzianki położyliśmy co trzeba, zapaliliśmy motory i ruszyliśmy przed siebie. Sobotnie popołudnie to kolejna część pływania w tratwie i parkowanie w porcie Piaski. Niedziela przeznaczona została na dopłynięcie do Mikołajek, wiało akuratnie lekko z tyłu, sukcesywnie posuwając nas po wodzie. Cumowanie w wiosce żeglarskiej było dla wielu ostatnim żeglarskim akcentem tego sezonu – choć cześć płynie jeszcze na jesienny Bałtyk. Po zdaniu łódek zasiedliśmy do obiadu podczas którego odbyła się ceremonia wręczenia pucharów najlepszym sternikom i załogom regat. Wygrała ekipa Andrzeja która po raz kolejny nie dała szans pozostałym uczestnikom i dumnie obnosiła się z pucharem za I miejsce – gratulacje. Tymczasem…
Za oknem świeciło ciepłe październikowe słońce a jez. Mikołajskie sennie się bujało przygotowując się na zasłużony odpoczynek od zgiełku. Do następnego sezonu!