Żagle z młodzieżą z Piastowa – Zalew Zegrzyński
Jednym z głównych celów, dla których powstało stowarzyszenie Mariway Sailing Club, było propagowanie żeglarstwa wśród dzieci i młodzieży. Było nam szczególnie miło, że udało się zorganizować wyjazd we współpracy ze świetlicą środowiskową z Piastowa, prowadzącą działalność wśród dzieci, którym życie pokazało również swoją mroczną stronę. Uśmiechy na twarzach uczestników pozwalają nam wierzyć, że żagle te były czymś więcej niż tylko przygodą na jachcie.
Idea narodziła się szybko. Inicjatorem był członek Mariway, Krzysiek Kozłowski (zwany Robsonem 2). On to wspólnie z Ulą Romaniec, która działając w Stowarzyszeniu „Możesz”, współpracuje ze Świetlicą Środowiskową z Piastowa, opracował koncepcję wyjazdu dla dzieci objętych opieką tej instytucji. Trzeba przyznać, że początkowo mieliśmy pewne obawy związane z brakiem znajomości tego środowiska, choć tak naprawdę fakt ten podział na nas jeszcze bardziej motywująco. Z większą dbałością staraliśmy się zaplanować szczegóły. Przy czym, nasza rola sprowadzała się głównie do części żeglarskiej, pozostałe kwestie logistyczne, socjalne były w po stronie wspaniałych opiekunek z ramienia placówki, którym należą się słowa ogromnego uznania. Na wstępie naszej współpracy, zorganizowano spotkanie z uczestnikami, podczas którego, po krótkiej prezentacji Mariway, przedstawiliśmy ideę wyjazdu oraz powiedzieliśmy czego mogą się spodziewać i co powinni ze sobą zabrać. My z kolei zostaliśmy wprowadzeni w to, czym zajmuje się świetlica i z jakimi problemami muszą radzić sobie jej wychowankowie.
Warto jeszcze wspomnieć, iż w opracowaniu planu wyjazdu, a ściślej koncepcji żeglarskiego wykorzystania czasu, przydało się nasze zeszłoroczne doświadczenie, kiedy to zorganizowaliśmy wyjazd żeglarski dla harcerzy z Milanówka.
I tak oto 20.07.2013 o godzinie 09.00 pojawiliśmy się w przystani AZSu w Zegrzu. Ze strony Mariway było pięciu sterników, gdyż wypożyczono pięć jachtów. W sumie wszystkich uczestników było 21. Mieliśmy pływać na wysłużonych Nashach oraz na Omedze. Jachty były bardzo „przechodzone”, tak naprawdę bosmanat powinien poddać je remontowi generalnemu (może po tym sezonie?).
Postanowiliśmy, że ze względów organizacyjnych, logistycznych oraz bezpieczeństwa rejs będzie miał charakter stacjonarny. To znaczy, wieczorem przybijemy do portu macierzystego, gdzie uczestnicy spędzą noc.
Przed wypłynięciem Tomek – prezes Mariway – przypomniał wszystkim jakie zasady obowiązują na naszym wyjeździe. Skupił się oczywiście na wątkach związanych z bezpieczeństwem. Następnie podzieliśmy się na załogi i poszliśmy odebrać sprzęt. Podczas taklowania sternicy, już na łodziach, dokładnie omówili jak zachowywać się na jachtach.
Uczestnicy z dużym zainteresowaniem słuchali tego co opowiadaliśmy o żeglowaniu, o samych jachtach, o technice żeglarskiej. Jednak przede wszystkim bardzo chcieli spróbować samemu „posterować żaglówką”. Przekazaliśmy więc im stery w zasadzie od razu po wypłynięciu z portu, oczywiście cały czas asekurując ich i przy okazji ucząc podstaw żeglowania.
Pływaliśmy po zalewie kierując się w stronę Serocka. Jednak zamiast pokonywania odległości, dla urozmaicenia, bardziej skupiliśmy się na manewrowaniu jachtem. Oczywiście przy sterze była cały czas rotacja uczestników.
Pogoda była idealna. Słońce oraz wiatr o sile 3, w porywach może do 4 Beauforta.
Na obiad dobiliśmy do przystani Warszawskiego Towarzystwa Wioślarskiego mieszczącej się niedaleko mostu drogowego (droga nr 61). Organizatorzy zaplanowali grilla, którego dowiózł wujek Uli – jednej z opiekunek.
Po obiedzie pływaliśmy dalej. Uczestnicy coraz lepiej radzili sobie na żaglówkach i widać było, że sprawia im to przyjemność, co dla nas było szczególnie miłe.
Wieczorem wróciliśmy do AZSu, gdzie odbyło się ognisko. Około 23.00 wszyscy udali się do namiotów.
Kolejny dzień był w zasadzie powtórką pierwszego (łącznie z pogodą!).
Na koniec odbyło się uroczyste pożegnanie. Zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia. Sternicy otrzymali pamiątkowe medale wykonane własnoręcznie przez uczestników.
Szybko minęły te dwa dni. My z Mariway mieliśmy poczucie, że zrobiliśmy coś naprawdę fajnego. Bardzo byśmy chcieli, aby w przyszłym roku udało się kontynuować żagle z młodzieżą. Może będzie to rejs wędrowny?
Polecam także relację z tego wyjazdu napisaną przez młodych żeglarzy: http://www.mozesz.org/2013/09/20/zeglarskie-wspomnienie-lata/
KILKA SŁÓW O ZALEWIE ZEGRZYŃSKIM
Myślę, że przy okazji tego artykułu warto przekazać kilka informacji dla wodniaków, którzy planują spędzić nad Zegrzem parę chwil.
No cóż, nie ma się co oszukiwać, jest tu brzydko. To miejsce, które w zasadzie polecałbym tylko w celach szkoleniowych. Dla samego pływania. Jest tu bardzo dużo ludzi (głównie plażowicze ze stolicy), brzegi są bardzo mocno zagospodarowane. Trudno znaleźć miejsce do postoju „na dziko”. Akwen ten może być przykładem, czego się wystrzegać przygotowując plany turystycznego wykorzystania zbiorników wodnych. Wszędzie są jakieś ośrodki wczasowe, lub plażo-bary.
Chociaż, jeżeli ktoś nie szuka spokoju i ładnej przyrody, ale lubi spędzać czas w miejscach typu Władysławowo, czy Łeba w sezonie, to myślę że nad Zegrzem będzie mu się podobać. Wszystko to oczywiście kwestia gustu.
Gdyby już ktoś zdecydował się tu pożeglować to na opłynięcie całego zalewu wystarczą dwa dni. Z Zegrza można popłynąć na północ do mostu w Serocku, oraz na Zachód do Dębego (tylko uprzednio należy na chwilę położyć maszt pod mostem drogowym).
Zalew jest bardzo płytki. W wielu miejscach są mielizny, zwłaszcza w części północnej.
Przystani jest tu wiele. Także w wielu miejscach można wypożyczyć żaglówkę. Mogą to być jednak konstrukcje starsze, trochę wyeksploatowane.
Tags: Zegrze