Rejs: Weekend czerwcowy nad jeziorem Koronowskim

Napisany przez Michał Kwiatkowski. Opublikowane w Śródlądzie

IMG_7097

Tegoroczny przedłużony weekend czerwcowy postanowiliśmy spędzić żeglarsko nad jeziorem Koronowskim. Byłem już kiedyś nad tym akwenem, ale wtedy była to męska wyprawa. Tym razem miał to być wyjazd rodzinny (z dwójką małych dzieci). Tak więc inne niż poprzednio były plany i oczekiwania.

Wróćmy jednak na chwilę do mojej pierwszej wyprawy. Jej celem było dokładne poznanie jeziora. Najważniejsze było żeglarstwo, spokój – z dala od turystów i relaks. Poznaliśmy wtedy cały akwen, wpłynęliśmy nawet dość daleko w Brdę (jezioro Koronowskie to zalew utworzony na tej rzece). Nie liczyły się prysznice, place zabaw, czy ładne plaże.

Tym razem, z uwagi na rodzinę czyli małe dzieci i żonę wyjazd trzeba było zaplanować inaczej: mniej żeglowania, więcej przerw w trakcie dnia, dostęp do pryszniców i toalet. Przynajmniej raz dziennie konieczne było cumowanie w miejscu gdzie dzieci mogłyby pobawić się w wodzie, a dostęp do punktu sprzedaży lodów był punktem mocno przez nich forsowanym. Braliśmy jednak pod uwagę że na noc będziemy zatrzymywać się głównie „na dziko”.

Rejs rozpoczęliśmy 3 czerwca wieczorem. Zaokrętowaliśmy się w Pieczyskach na jachcie Fortuna 23 (tak, tak! to łódka z niegdysiejszej wielkiej floty TIGI Yacht ze Sztynortu!). Rano wypłynęliśmy na północ, gdyż tam jest najładniej i są najfajniejsze miejsca do postoju „na dziko”. Minęliśmy szlak wiodący do Samociążka – tam z uwagi na dużą ilość ludzi nie chcieliśmy wpływać – i popłynęliśmy dalej. Pierwszą noc spędziliśmy w okolicach Sokole-Kuźnicy. Następnego dnia kontynuowaliśmy rejs na północ. Minęliśmy ośrodek wypoczynkowy „Zacisze” i popłynęliśmy w stronę mostu kolei IMG_7157wąskotorowej. Nie płynęliśmy jednak dalej, gdyż trzeba by w tym celu położyć maszt, a na to niespecjalnie mieliśmy ochotę i wróciliśmy na malutkie jezioro Turzynek (obok półwyspu Krówka). Stamtąd udaliśmy się pieszo (około 800 m) do ośrodka ZHP „Krówka Leśna” położonego przy sąsiednim jeziorze (Stoczek), na które jednak naszą łódką nie da się dopłynąć. Celem naszej pieszej wycieczki była dbałość o higienę, czyli pełna toaleta z gorącą kąpielą. Ostatnio wyremontowano tu sieć sanitarną, więc plan wypełniliśmy w 100%. Kolejny dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania uroczych zatoczek i rzadko odwiedzanych zakamarków jeziora. Było baśniowo. Na obiad zatrzymaliśmy się w ośrodku PTTK położonym mniej więcej pomiędzy ośrodkiem „Zacisze”, a Sokole-Kuźnicą. Tam dzieciaki zjadły długo wyczekane lody. Na noc postanowiliśmy dotrzeć do zatoki Różańskiej. To urokliwe miejsce okazało się jednak być dość oblegane, co było raczej zaskakujące, gdyż w poprzednie dni mijające nas jachty można było policzyć na palcach dwóch rąk. Ostatni dzień to powrót do Pieczysk, gdzie w godzinach popołudniowych zakończyliśmy ten miły rejs.

WRAŻENIA i SPOSTRZEŻENIA:

  1. wiatr – podczas mojego pierwszego rejsu na tym jeziorze miałem wyjątkowe szczęście gdyż tak się złożyło że nigdy nie miałem wiatru „w mordę”. Tym razem było różnie. Koronowskie jest jeziorem wąskim, więc jeżeli trzeba się halsować to czasami trzeba wykonać 100000000000 zwrotów, bo wiatr bardzo kręci. Pomimo tego że jezioro nie jest rozległe, to zawsze jakiś wiatr się znajdzie i zawieje.
  2. IMG_7183walory przyrodnicze – koronowskie jest wyjątkowo pięknym jeziorem. W zasadzie wszędzie są lasy. Jedynym zurbanizowanym miejscem są Pieczyska, gdzie indziej jest kilka ośrodków, a poza tym las, las, las i jeszcze las. Koronowskie bardzo przypomina Nidzkie z krainy Wielkich Jezior Mazurskich, tylko że jest kilka razy większe. W mojej ocenie to wymarzone miejsce dla tych, którzy tak jak ja lubią jezior otoczone lasami.
  3. baza turystyczna – jak wspomniałem najbardziej rozwinięta baza turystyczna jest w okolicach Pieczysk. Są tu sklepy, bary, porty, baza łazienkowa (choć z jej standardem może być różnie), jednak to miejsce jak dla mnie jest zbyt dyskotekowe i niespecjalnie mi się podobało. W innych częściach jeziora jest kilka ośrodków wczasowych, tylko że nie oferują one żeglarzom zbyt wielu atrakcji. Sklepów też nie ma zbyt wiele więc lepiej zaopatrzyć się przed rejsem, lub robić zakupy w Pieczyskach. Ośrodki w których byłem:
    • PTTK pomiędzy ośrodkiem „Zacisze”, a Sokole-Kuźnicą – tu czas się zatrzymał. Spokojnie można by tu kręcić „Podróż za jeden uśmiech”. Baza sanitarna raczej słaba, ale jest. Jest też bar, ale w nim można kupić coś najwyżej kjebaba z keczukiem, lub zapiekankę.
    • Ośrodek Harcerski „Krówka Leśna” nad jeziorem Stoczek. Tu są świeżo wyremontowane prysznice. Także baza sanitarna jest na prawdę super. Nie ma niestety sklepu ani baru. To miejsce warto wziąć pod uwagę, gdy planuje się pozostać na północy nieco dłużej, gdyż w sąsiedztwie nie ma miejsc odpowiednich dla „łazienkowych i toaletowych uciech”.
    • Ośrodek „Zacisze” – to jest ośrodek nomen omen zamknięty (baza resortu więziennictwa). Nie można skorzystać z prysznicy. Włodarze ośrodka udostępnili dla żeglarzy bar (nie wiem co oferuje, gdyż podczas mojego pobytu była przerwa obiadowa od 13.00 do 15.00), kibelek, oraz plażę ze zjeżdżalnią dla dzieci.
    • Ośrodek PTTK w Pieczyskach – oferuje dostęp do łazienek i prysznicy (poziom classic. Do elegance lub avantgarde trochę brakuje). Tylko uwaga! Klucz wydaje bosman, który czasami „jest gdzieś na terenie”, więc jak kogoś „pogoni” to zostają krzaki… Sklepy i bary są tuż obok ośrodka.

Na szlaku można skorzystać z innych ośrodków, ja jednak w nich nie byłem:

– na północ od mostu kolei wąskotorowej są dwa ośrodki;

– nad jeziorem Lipkusz i kanale Lateralnym w kierunku Samociążka jest też kilka ośrodków, jednak nie wiem co oferują i jaki mają standard.

– sporo ośrodków jest też w Romanowie i Pieczyskach, czyli w największym rozlewisku zalewu.

  1. IMG_7079Gdzie pływać? Jezioro Koronowskie wbrew pozorom jest dość spore, żeby wpłynąć we wszystkie jego odnogi potrzeba około 4-5 dni i to solidnego pływania. Rejs można urozmaicić wpływając w Brdę (północna część jeziora), gdzie w górę rzeki można urządzić 3 – 4 godzinne pływanie. Jeżeli ktoś nastawia się na kontakt z przyrodą i podziwianie przepięknych lasów, to nie polecam aby wpływał na jezioro Lipkusz i dalej w okolice Samociążka. Tutaj spotkamy najwięcej turystów, są też ogródki działkowe i dacze. Najpiękniejsze tereny są na północ od Samociążka. Szczególnie polecam wpływanie w mniejsze lub mniejsze zatoki (np. Krówka) są one przepiękne.
  2. Plażowanie. Pomimo tego że jest tu mnóstwo miejsc doskonałych do postoju „na dziko”, to nie ma wiele kąpielisk z piaszczystymi plażami. Dno przy brzegu z reguły bardzo ostro schodzi, więc 3 metry od brzegu może być ponad 2 metry głębokości. Brak plaż jest pewnym minusem gdy pływa się z małymi dziećmi. To znaczy te plaże są, ale jest ich niewiele. Ja znalazłem fajną plażę przy ośrodku „Wrzos” w Wielonku, w innych miejscach trzeba po prostu szukać i próbować. Fajna plaża jest też w maksymalnie na północ wysuniętej części jeziora Stoczek, tylko że trzeba do niej dojść około 500 m (cumując nad jeziorem Turzynek), bo nie ma połączenia ze szlakiem żeglarskim.
  3. Paliwo do silnika. Nigdzie na szlaku nie ma stacji benzynowej, więc paliwo trzeba przywieźć ze sobą lub wziąć zapas u armatora.

I to tyle.

Nasz rejs był bardzo udany. Gorąco namawiam do wzięcia pod uwagę tego akwenu w planach żeglarskich.

Polecam także lekturę artykułu opisującego mój wcześniejszy rejs po koronowskim: http://www.mariway.pl/877/

Be Sociable, Share!

Tags: